Z babą ghanoush jest jak z hummusem - na pewno pochodzi z Bliskiego Wschodu, ale skąd dokładnie, tego nie wiadomo. W zależności od regionu można także wskazać pewne różnice w składzie, choć podstawowym składnikiem zawsze jest bakłażan. Jako że to pierwszy raz, kiedy ją przygotowywałam, postawiłam na wersję tradycyjną, podstawową z tahiną, sokiem z cytryny, oliwą, czosnkiem i kminem rzymskim. Tak powstała pyszna pasta do podjadania ze świeżymi warzywami (polecam słupki z marchewki albo różyczki kalafiora) lub z pitą. Teraz mam zagwozdkę - czy wolę hummus czy babę ghanoush;)
Inspiracja.
Składniki (na sporą miskę dipu):
- 1,2 kg bakłażana
- 3 pełne łyżki pasty sezamowej tahini
- sok z 1/3 cytryny średniej wielkości
- 2 ząbki czosnku
- 2-3 łyżki oliwy z oliwek
- sól, pieprz
- kmin rzymski (ok. 1/3 łyżeczki)
- szczypta ostrej papryki
Piekarnik nagrzewamy do 190 st.C.
Bakłażany myjemy i nakłuwamy widelcem. Układamy je na blasze od piekarnika wyłożonej papierem do pieczenia (mogą puścić nieco soku). Pieczemy przez około 45 minut, aż bakłażan miejscami się obkurczy, pomarszczy, a skórka będzie cienka i wypieczona (w środku miąższ będzie bardzo miękki).
Po wyjęciu z piekarnika ostrożnie przekrawamy na pół, studzimy, następnie łyżeczką wybieramy miąższ, który wstępnie blendujemy (ręcznym blenderem lub w malakserze).
Dodajemy tahinę, sok z cytryny, czosnek przeciśnięty przez praskę, szczyptę soli, pieprzu ostrej papryki i kmin rzymski.
Wszystko miksujemy na gładką pastę dolewając tyle oliwy (nie za dużo), by powstała gładka masa.
Odstawiamy na kilka godzin, by smaki się przegryzły.
Podajemy polaną oliwą, można posypać przyprawami i/lub natką pietruszki.
Smacznego życzą
Oj tak, lubię ją. I jakie ładne zdjęcie jej zrobiłaś. Zapraszam do dodania przepisu do akcji Warzywa psiankowate 2017 :)
OdpowiedzUsuń