Większość ludzi jadących na Kubę wybiera podróż z biura podróży, ale wiąże się to z siedzeniem przez większość czasu w jednym miejscu. Ja i Mój K. nie należymy do tego typu podróżników. W poprzednim poście opisałam, jak objechaliśmy pół wyspy. Jeśli tylko to możliwe, wolimy organizować bliższe i dalsze wypady na własną rękę. Z wyprawą na Kubę nie było inaczej. Wstępne przeszukanie internetu wprawiło mnie w pewną konfuzję, czy to aby dobry pomysł, ale nie taki wilk straszny... :) Zatem jak my to zorganizowaliśmy? O czym należy pamiętać wybierając się na Kubę?
1. FORMALNOŚCI WJAZDOWE
Poniżej znajduje się lista dokumentów wymaganych przy wjeździe na Kubę, które należy przedłożyć kontrolerom na lotnisku, jeśli tego zażądają. Nam nikt ich nie sprawdzał, oprócz karty turysty i paszportu, oczywiście.
- paszport ważny min. 3 miesiące od daty powrotu z Kuby.
- wiza lub karta turysty (tarjeta de turista). Wizę wydaje konsulat kubański w Warszawie, kartę turysty - niektóre biura podróży za opłatą. My wyrobiliśmy kartę turysty za pośrednictwem PCN Nautica w Poznaniu. Wniosek wysyła się mailowo, płatność przelewem, wiza została przesłana przez kuriera. Koszt 22 EUR/os. + prowizja biura.
Wzór wypełnionej karty turysty |
- bilet powrotny lub umożliwiający dalszą podróż. Jakkolwiek nikt nam tego nie sprawdzał, czytałam w internecie relacje o problemach osób posiadających bilet w jedną stronę, którzy planowali zakup biletu w dalszą drogę na Kubie (bilety na lot z Kuby do Meksyku są dużo tańsze niż kupowane na lot z Europy).
- polisa ubezpieczeniowa od następstw nieszczęśliwych wypadków i kosztów leczenia jest obowiązkowa. Należy się przy tym upewnić, czy firma ubezpieczeniowa ma przedstawiciela uprawnionego do działania na obszarze Ameryki Łacińskiej i Karaibów oraz z jaką instytucją kubańską on współpracuje. Ważne: nie wszystkie polskie firmy ubezpieczeniowej są honorowane na Kubie! Rząd kubański wydał listę firm ubezpieczeniowych z całego świata, z którymi współpracuje, na tej liście jest tylko kilka polskich firm (np. AXA Assisstance, której to polisę wykupiliśmy). Listę znajdziecie na tej stronie, po lewej stronie w okienku gdzie znajdują się literki alfabetu.
- pieniądze. Turyści przyjeżdżający indywidualnie powinni mieć przynajmniej 100 CUC = ok. 100 EUR (lub równowartość tej kwoty w innej walucie wymienialnej) na każdy dzień planowanego pobytu. Posiadanie kart kredytowych Visa traktowane jest jako spełnienie tego warunku, nie trzeba mieć wówczas tak wielkiej ilości gotówki.
2. BILET LOTNICZY
Trzeba szukać, szukać i szukać... My zakupiliśmy bilet trzy miesiące podróżą. Wylot z Berlina do Hawany (mieszkamy w Wielkopolsce, więc mamy blisko, ale Berlin jest naprawdę dobrą alternatywą dla Warszawy - większość naszych lotów odbywamy z Berlina). Lot linią Turkish Airlines z przesiadką w Istambule, dzięki czemu mogliśmy zwiedzić to miasto. Cena 2100 PLN/os. z dwoma gorącymi posiłkami w czasie lotu, zimnymi przekąskami, alkoholem i zestawem "śpiocha", czyli paczką z podróżnymi ciapami, skarpetkami, opaską na oczy, zatyczkami do uszu, pastą i szczoteczką oraz balsamem do ust. Miodzio! ;)
Rozważaliśmy również lot z Brukseli z przesiadką w Madrycie. Na tej trasie lata linia Air Europa, która miewa korzystne promocje.
3. WALUTA i JEJ WYMIANA
Na Kubie obowiązują dwie waluty - peso kubańskie (cubano) (CUP), 1 CUP = 100 centavos i peso kubańskie wymienialne (convertible) (CUC), 1 CUC = 100 centavos. Pierwsza, CUP, słabsza, lokalna, za którą kupicie podstawowe produkty w sklepach dla "lokalsów", zapłacicie za niektóre usługi. Oraz druga CUC, lepsza, do płacenia za dobra „luksusowe”. Turyści z reguły płacą w CUC (za nocleg, jedzenie, atrakcje turystyczne itp.), ale są również miejsca, gdzie można płacić w CUP (np. stacje benzynowe, sklepy-okienka, owoce, warzywa, lody), choć nie zawsze i nie we wszystkich miejscach się to uda. - 1 CUC = ok. 1 EUR. Stan na maj 2017.
- 1 CUP = 1/25 CUC.
- 1 CUP = 1/25 CUC.
- wiele razy słyszeliśmy, że turystom płacącym w CUC wydaje się resztę w CUP zamiast CUC, gdyż są oni po prostu nieświadomi, więc łatwo można na takim oszustwie zarobić. W końcu różnica w kursie to 1:25. Najłatwiej je rozróżnić po kolorach banknotów i obrazkach na nich – CUC są kolorowe z pomnikami, a CUP - jednokolorowe i z wizerunkami ludzi.
- rzadko kiedy znajdziecie wyraźną informację, czy podana cena jest w CUP czy w CUC. Gdzie się dało, próbowaliśmy płacić w CUP (w CUC wychodziło czasem drożej), ale trzeba uważać, gdyż sprzedawcy potrafią tak zakręcić, że człowiek sam już nie wie, w jakiej walucie i ile płaci i przepłaca.
- wymiana waluty na kubańską. Niemożliwa nigdzie poza Kubą. Można na lotnisku po przylocie i/lub w mieście w kantorze, banku lub w hotelu. Kurs wszędzie bardzo zbliżony. Na lotnisku są dwa kantory na zewnątrz hali przylotów, ale że tam są kolejki, polecam udać się na piętro lotniska, do hali odlotów, gdzie też jest kantor. Opuszczając Kubę pamiętajcie wymienić CUC na waszą walutę, gdyż poza Kubą jej nie wymienicie. I uwaga: wymienić w kantorze można tylko CUCi, CUPy nie podlegają wymianie. Jeśli zatem zostanie Wam kilka CUPów, trzeba je albo wydać, albo zostawić sobie na pamiątkę;)
- nie ma problemów z wymianą euro. Najlepiej wymienić pieniądze na CUC, a następnie nieco CUC na CUP, by móc kupować w sklepach-okienkach dla "lokalsów", gdzie jest taniej, np. lód-świderek to koszt 3 CUP, czyli ok. 45 groszy polskich!
- na Kubie nie można płacić kartą, może w niektórych hotelach.
- bankomaty są, ale nawet w Hawanie nie jest ich dużo. W mniejszych miastach może ich wcale nie być.
- lepiej zabrać ze sobą EUR niż USD. Do USD doliczana jest dodatkowa opłata ok. 10% (a przynajmniej była w maju 2017). Dla EUR kurs jest lepszy.
- trzeba przywyknąć, że na Kubie wszędzie i za wszystko się płaci, drobne sumy ale jednak, np. parking 1-2 CUC, wejście na atrakcję choćby najmniejszą itd.
4. TRANSPORT NA KUBIE
- transport z lotniska do centrum Hawany. Najłatwiej i najszybciej jest wziąć taxówkę - cena ok. 30 CUC (ok. 30 EUR). Cena standard. Najlepiej dogadać się z innymi nowo przybyłymi na dzielenie taksówki. My tak zrobiliśmy, dzięki czemu zaoszczędziliśmy połowę tej kwoty. Rezerwując nocleg można czasem zamówić taksówkę u gospodarza kwatery.
To nie jest taksówka, jaką znajdziecie pod lotniskiem. Te są nowoczesne i eleganckie. Taxówką ze zdjęcia jechaliśmy w Hawanie do wypożyczalni aut. - komunikacja międzymiastowa dla turystów - autobusy Viazul i Transtur. Nie korzystaliśmy z nich (wynajęliśmy auto), ale z tego co czytałam i co widziałam na Kubie, to na wyspie działają dwaj przewoźnicy dla turystów - Viazul i Transtur. Autobusy są nowoczene i klimatyzowane. Pojazdy Transtur są wszędzie widoczne, co chwila je mijaliśmy, Viazul z rzadka, choć to o nich najczęściej wspominają osoby podróżujące po Kubie. Jako że z tego sposobu przemieszczania się nie korzystaliśmy, nie będę się o tym rozpisywać.
Autobus Transtur - wynajęcie samochodu. Na rynku działa bardzo dużo państwowych wypożyczalni (my skorzystaliśmy z tej), a formalności są zaskakująco proste – wystarczy mieć kartę kredytową, paszport i prawo jazdy. Wszystko jak w każdym innym kraju. Trzeba się tylko nastawić, iż niekoniecznie dostaniemy zamówione auto. Na wyspie popularna jest chińska marka Geely, która nam się właśnie przytrafiła. Nie był to cud techniki, nie miał ani trójkąta ostrzegawczego, ani gaśnicy... dobrze, że koło zapasowe było...
- - obowiązuje ruch prawostronny,- trzeba zapinać pasy bezpieczeństwa,- sygnalizacja świetlna znajduje się za skrzyżowaniami.- przy drogach jest mało znaków drogowych.- kierowcy na Kubie często nie używają kierunkowskazów (nierzadko sygnalizują skręt ręką, a manewr wyprzedzania - klaksonem), stare modele często mają mało widoczne światła lub w ogóle ich nie mają.- ograniczenia prędkości są ściśle przestrzegane, w obszarze zabudowanym - 50km/h (w miastach i miasteczkach, w których zazwyczaj z ulic korzystają jednocześnie samochody, bryczki i piesi, przekroczenie 40km/h jest często wręcz niemożliwe), na drogach gruntowych - 60 km/h, na asfaltowych - 90 km/h, a na autostradach (autopista) - 100 km/h.- drogi są nieoświetlone, nawet na autostradach czy w miasteczkach na prowincji. Trzeba uważać na zwierzęta chodzące luzem poboczem lub samą jezdnią. Zdarzyło nam się omijać krowę leżącą nocą na jezdni! Piesi nocą też są niewidoczni.
Kowboje gnający konie - w marcu i kwietniu należy uważać na migrujące tysiące krabów przechodzących przez jezdnię, których szczypce mogą przebić oponę.- warto zapamiętać słowo ponchera - wulkanizacja, niestety na pewno się przyda. Koszt "nowej używanej" opony - 60 CUC (ok. 60 EUR) - przynajmniej my tyle płaciliśmy. Być może uda wam się wynegocjować lepszą cenę, ale należy wziąć pod uwagę, że koszt fabrycznie nowej opony na Kubie, to ok. 150EUR. Załatanie dziury jest znacznie tańsze - 10 CUC (ok. 10 EUR). Zakłady są słabo oznaczone, rzadko zdarza się taki szyld jak na zdjęciu poniżej.
- trzeba uważać na dziury w jezdni. Autostrady nie są złe, ale pojawiające się dość często dziury i wyrwy w jezdniach mogą dać się we znaki.- podróżowanie po Kubie samochodem to przyjemna odmiana po zakorkowanych autostradach w Europie. Ze względu na niewielką liczbę pojazdów oraz wysokie (jak na kieszeń Kubańczyka) ceny paliwa ruch zmotoryzowany jest dość nikły i wystarczy oddalić się kilka kilometrów od miasta, żeby poczuć się królem szosy.Kubańska autostrada Widok z drogi
- przed zabraniem pojazdu z wypożyczalni należy bardzo dokładnie sprawdzić jego stan techniczny: należy zwrócić uwagę, czy nie brakuje w nim np. koła zapasowego, podnośnika albo radia. Warto zabrać... śrubokręt! A to dlatego, że jeśli dostaniemy auto marki Geely (mimo zamówienia Peugota) i złapiemy gumę, to odkręcenie koła bez śrubokręta jest niemożliwe! Śruby mają zaślepki, które można ściągnąć tylko podważając je nożem albo śrubokrętem. Przekonaliśmy się o tym po złapaniu gumy ;)- warto dopilnować, aby pracownik zanotował na karcie każde zadrapanie i odprysk lakieru, ponieważ inaczej kosztami naprawy (także uszkodzeń powstałych wcześniej) zostanie obciążony wypożyczający.- litr benzyny especial (zalecanej do wypożyczanych aut) kosztuje 1,20 CUC (ok. 1,20 EUR). Paliwo należy tankować wyłącznie na stacjach benzynowych Oro Nego lub Cupet/Cimex. Tankując trzeba sprawdzić, czy licznik na dystrybutorze jest wyzerowany, by nie zostać naciągniętym na wyższą kwotę.
- jako że na wyspie nie ma internetu, nie można korzystać z nawigacji online. Ściągnęliśmy mapę offline, która sprawdziła się równie dobrze.
5. NOCLEG
2 możliwości - hotele (drogo) i casas particulares (tanio), czyli kwatery prywatne, często pokój w domach Kubańczyków lub w przybudówce.
Oznaczenie pojawiające się na wszystkich domach działających jako casas particulares. |
Objechaliśmy pół wyspy, spaliśmy w 1 hotelu i 3 casas particulares, każda kwatera o innym charakterze.
Od niedawna na Kubie funkcjonuje Airbnb, my tak zarezerwowaliśmy noclegi w casas particulares. W internecie są też inne strony rezerwacyjne, ale lubię i ufam Airbnb.
Cena, w zależności od lokalizacji i standardu, 20-35 CUC (ok. 20-35 EUR) + opcjonalnie 5 CUC za śniadanie. Pokoje są zwykle skromnie urządzone, ale czyste i przyjemne. My w każdym miejscu mieliśmy nawet klimatyzację, ku wielkiej uciesze Mojego K.
Szczególnie polecić możemy casę w mieście Cienfuegos - Relais Italia. Właściwie nie jest to typowa casa particular, ale mały hotelik z 4 pokojami. Prowadzi go Włoch, który przeniósł na kubański grunt wszystkie najlepsze zwyczaje i obyczaje hotelowe z Europy. Jest elegancko, europejsko, a obsługa niewiarygodnie uczynna. Nie spodziewaliśmy się tego. Co nas skusiło do rezerwacji noclegu w tym miejscu, to nie jego europejski charakter, ale taras na dachu budynku i widok na zatokę. Szczególnie piękny o zachodzie słońca. Polecamy z czystym sumieniem. Miło, elegancko i na najwyższym poziomie, a samo Cienfuegos jest dużo przyjemniejszym miastem niż leżący w pobliżu Trynidad).
Na sam koniec podróży zalegliśmy na plaży w hotelu Maria la Gorda na zachodnim cyplu wyspy. Nie dlatego, że chcieliśmy zakosztować hotelowych przyjemności, ale ponieważ nigdzie w promieniu kilkudziesięciu kilometrów nie było żadnej casy particular, a nie chcieliśmy rezygnować z wypoczynku w tym rajskim zakątku.
INTERNET. Na Kubie dostęp do internetu jest bardzo ograniczony. Istnieją punkty WiFi (m.in. w hotelach i centrach większych miast), do których można podłączyć się po zakupie karty-zdrapki (cena: 1,50 CUC za godzinę, do nabycia w punktach ETECSA i hotelach). Transfer danych w roamingu jest bardzo wolny i kosztowny (ok. 50 PLN za 1 MB).
TELEFONY. Nasze karty SIM polskich operatorów nie działały na Kubie (Play i T-mobile). Nie wszystkie sieci tam działają. Na szczęście francuski operator działał w roamingu (mieszkamy we Francji). Nie żebyśmy chcieli dzwonić (połączenia z Kuby kosztują kilka złotych za minutę), ale w razie wypadku czy innej nagłej sytuacji dobrze mieć jak przedzwonić po pomoc. Warto zatem sprawdzić przed wyjazdem, czy Wasz operator działa na Kubie.
PRĄD I WTYCZKI. Napięcie w sieci: 110 V, 60 Hz - czyli inne niż u nas, W niektórych hotelach i casas particulares również 220 V, 60 Hz. Stosowane są głównie wtyczki z prostokątnymi płaskimi bolcami typu północnoamerykańskiego, ale niekiedy również wtyczki typu europejskiego (jak w Polsce). Najlepiej zaopatrzyć się w przejściówkę.
CO ZABRAĆ ZE SOBĄ:
- papier toaletowy - bywa, że w toaletach w restauracjach i barach nie ma papieru toaletowego, a i w casas particulares różnie z tym bywa.
- leki: tabletki na biegunkę, elektrolity, środek antyseptyczny, plastry, gaziki, leki na przeziębienie (ach, ta klimatyzacja i 35 st.C na dworze).
- żel antybakteryjny do rąk - flora bakteryjna na Kubie jest nieco inna niż w Europie, do której nasz organizm, a w szczególności żołądek może nie być przyzwyczajony, a ręce nie zawsze można umyć
- środek na komary, które nie tylko są uciążliwe, ale i mogą przenosić choroby. Gdy byliśmy na wyspie, nie były dokuczliwe. Jedynie wieczorami na plaży nieco doskwierały. Na Kubie występują też kleszcze (przekonaliśmy się o tym zmieniając koło na poboczu drogi), ale nie znalazłam w internecie żadnej informacji, by przenosiły jakiekolwiek choroby.
- kapelusz lub inne nakrycie głowy. Trzeba chronić głowę, gdy z nieba leje się 35-stopniowy żar. Słomkowe kapelusze typu panama można kupić w bardzo wielu miejscach na wyspie, noszą je prawie wszyscy turyści.
- balsam do opalania i po opalaniu, nie zaszkodzi panthenol, na wszelki wypadek. Niby oczywiste, ale może zastanawiać, jaki faktor. Lubię się opalać, liczyłam, że na Kubie się pięknie opalę, nie unikałam słońca, wróciłam brązowa, ale było to możliwe tylko dzięki kremowi z filtrem 50. Niższy byłby za słaby. Przekonałam się o tym na plaży, gdzie 15 min. bez kremu skutkowało "piękną" czerwoną skórą. Na szczęście bez poparzenia. Jedyne miejsce, skąd schodziła mi skóra, to... stopy. Jakoś pomijałam to miejsce smarując nogi;) A co dopiero, gdybym w ogóle się nie smarowała spędzając całe dnie na powietrzu?! Zatem "must have" to krem z filtrem 50 i smarowanie co 2-3 godz., a na plaży jeszcze częściej. Nie obawiajcie się, że tak wysoki faktor zablokuje opalanie. To nie bloker.
- sprzęt do snurkowania - maska (polecamy maski Easybreath z Decathlona - rewelacja!) i płetwy. W wielu miejscach można obserwować podwodne życie blisko brzegu.
- zestaw do przetrwania długiego lotu na Kubę - maska na oczy, zatyczki do uszu, poduszka.
- wtyczka-przejściówka pasująca do kontaktów amerykańskiego typu
- śrubokręt (patrz: ustęp o wynajęciu samochodu)
- naczytałam się też o suvenirach dla Kubańczyków (długopisy, mydło, inne drobnostki, których u nich brakuje). My jednak nic nikomu nie rozdawaliśmy. Popieramy twierdzenie Janiny Ochojskiej z PAHu, iż w ubogich krajach lepiej dawać ludziom wędkę, a nie rybę...
A CO PRZYWIEŹĆ Z KUBY?
Oczywiście rum i cygara! Najpopularniejszy jest Havana Club Rum, dostępny również u nas, ale tam jest dużo tańszy.
Cygara można kupić w wielu miejscach w różnych rodzajach. Mój K. kupił kilka rożnych, by ich popróbować, a kiedy znalazł swoje ulubione cygaro, zakupił ich jeszcze więcej, część dla siebie, część dla znajomych.
Nie widziałam zbyt wielu sklepów z suvenirami, najwięcej w Hawanie. Czasem jest to jakieś rękodzieło, najczęściej jednak koszulki i płócienne torby (5-20 CUC) z nadrukami z Che Guevarą lub symbolami Kuby.
Na koniec jeszcze kilka ujęć z Kuby i przemyśleń...
Życie Kubańczyków nie jest łatwe. Braki w zaopatrzeniu, wysokie ceny jak na kieszeń przeciętnego Kubańczyka, skwar z nieba, bark sprzętu rolniczego (rzadko widywaliśmy traktory, pola orze się wołami), fryzjerzy i manicurzystki (Kubanki lubią jaskrawe paznokcie) przyjmują na gankach domów...
Fryzjer :) |
Mimo to Kubańczycy są bardzo pogodni. I kultywują pamięć o bohaterach rewolucji - Fidelu Castro i Che Guevarze. Nie zdążyłam sfotografować, ale na skarpie przy drodze widziałam nawet wielki napis ułożony z kamieni "Viva Fidel!". W Hawanie wiszą plakaty z podobizną Fidela. Raz widzieliśmy, jak jakiś mężczyzna przyłożył rękę do jego wizerunku i zaczął ronić łzy...
"Świętą trójcą" owoców królujących na Kubie są mango, ananasy i banany. Jak w Polsce jabłonie, tak na Kubie wszędzie rosną mangowce - w sadach, przy drogach i w domowych ogródkach. I potrafią być ogromne, a owoców na nich mnóstwo. I są taaakie pyszne!! Słodkie i soczyste, o wiele bardziej niż te, które możemy kupić w naszych marketach. Ananasy można kupić w każdym sklepie. Mojemu K. najbardziej smakowały świeże, mi zmiksowane na sok, podane z lodem. Pyszności!! Banany można kupić na straganach w każdym mieście. Występują w najróżniejszych odmianach. Miałam okazję spróbować kilku i teraz wiem, że mamy czego żałować w Europie ograniczając się do spożywania jednego gatunku bananów, jaki jest importowany.
Mangowiec |
Ananas w naturze |
Chipsy z bananów (lub plantanów, sama nie wiem), ale są pyszne. Podawane są w restauracjach jako czekadełko. A w szklance świeży sok z ananasów |
I na koniec Kubanka. Pani siedziała sobie po prostu w parku paląc cygaro. I ta lalka... Nie mogliśmy nie zrobić jej zdjęcia, oczywiście z ukrycia. Tak ubrana Kubanka to był rzadki widok (nie licząc pań poprzebieranych w falbaniaste sukienki pozujących do zdjęć z turystami za kilka peso. Ale to nie były prawdziwe Kubanki...).
Jestem pod wrażeniem. Bardzo dobry artykuł.
OdpowiedzUsuń