sobota, 7 grudnia 2013

"W 80 dni dookoła świata" Juliusz Verne

Rok 1872. W londyńskim klubie kilku dżentelmenów omawiało aktualne wydarzenia, m.in. założenia jednego z podróżników, iż świat można objechać dookoła w 80 dni. W wyniku dyskusji doszło do zakładu pomiędzy głównym bohaterem – Fielasem Foggiem a pozostałymi dżentelmenami. Pan Fileas Fogg miał objechać świat w równo 80 dni.


        Tak zaczyna się kanwa jednej z najbardziej znanych powieści Juliusza Verna. Pan Fogg wraz ze swym służącym Obieżyświatem (w oryginale Passpartoutwyruszyli w podróż, a za nimi… agent policji Fix podejrzewający Fogga o kradzież 55 tys. funtów z banku. Jakie przygody czekają bohaterów? Jakie trudności napotkają? Kogo uratują? Co jeszcze się wydarzy? Jak cała sprawa się zakończy? Czy dżentelmen był owym złodziejem? Czy wygra zakład?
    
        Z powieścią zetknęłam się już wielokrotnie, dotychczas tylko za pośrednictwem ekranizacji, w tym niezapomnianego serialu animowanego z lat dziecięcych  „Dookoła świata z Willym Foggiem”. Po latach nadszedł czas, gdy postanowiłam sięgnąć po książkę. O ile, jak pamiętam, wspomniana kreskówka była fascynująca i była jedną z moich ulubionych, to książka... niestety nie wywarła na mnie już takiego wrażenia. Owszem, jest ciekawa, ale tylko z "podróżniczego" punktu widzenia. Duża dawka fantastycznych opisów przyrody, not geograficznych, opisów wynalazków technicznych z tamtych czasów, przedziwne , czasem egzotyczne środki lokomocji... Wszystko to bardzo mi się podobało. Jednak jeden aspekt strasznie mnie rozczarował - bohaterowie. Miałam chyba za duże oczekiwania. W ekranizacjach Filias Fogg był charyzmatycznym młodzieńcem, energicznym i odważnym, Passpartout był prostodusznym, dobrym chłopakiem z poczuciem humoru, Auda czarującą pięknością... W powieści natomiast Fogg jest zmurszałym flegmatykiem, którego nic w okół niego nie interesuje, najchętniej w ogóle nie wychodziłby z pociągu. Auda z kolei jest zupełnie bezbarwną lalką, która pozwala się ustawiać wg woli ustawiającego i zakochuje się w Foggu chyba tylko i wyłącznie z braku lepszej perspektywy. Tylko służący Passpartout ratuje jakoś sytuację ubarwiając swoją naiwnością i prostolinijnym myśleniem przygody całej gromady.
        Charakterystyka postaci to na szczęście jedyny minus powieści (choć niestety bardzo istotny). Uroku powieści dodaje epoka. Jest to czas, gdy człowiek zachłysnął się swoją rosnącą mocą i ujarzmiał przestrzeń dzięki silnikom parowym. Etos technologii – imponującej, choć z naszej perspektywy przecież wciąż raczkującej i topornej – jest dobrze wyczuwalny w tej książce. Powieść daje wyraz fascynacji autora osiągnięciami ówczesnej techniki. Nawet główny bohater, niewzruszony w swym stoicyzmie, zostaje określony jako „ciało stałe, obiegające glob zgodnie z zasadami mechaniki”.                     
                    W konstrukcji postaci i wydarzeń autor nie unika stereotypów: sztywni Anglicy, roztrzepany ale sympatyczny Francuz, barbarzyńscy Hindusi, zwariowani Amerykanie. Miał jednak Verne talent do tworzenia powieści o wciągającej do dziś akcji, opierając ją na osiągnięciach współczesnej mu nauki i techniki, przewidując stwarzane przez nią możliwości. W jego czasach były one nowością, dziś jednak są one albo oczywistością, albo nawet ulegają zapomnieniu, jak np. parostatek, czy parowóz.
                  Reasumując, powieść jest ciekawa, ale jednak ekranizacje przyswojone w latach dziecięcych tak mocno wryły się w moją świadomość, iż powieść odbiegająca od dzisiejszych "hollywoodzkich" standardów nieco mnie rozczarowała. Niemniej jednak jest to wspaniały kawałek klasyki, literatury ponadczasowej. Perfekcja stylu Verna po raz kolejny znalazła ujście na kartach tej książki. Dla wszystkich rozmiłowanych w powieściach podróżniczych pozycja obowiązkowa!

1 komentarz:

  1. Nie znoszę powieści podróżniczych A te książkę kocham ;)

    OdpowiedzUsuń