Jeśli ktoś na Woodstocku zajrzał do kuchni Krisznowców, to zapewne spróbował halawy - tej słodkiej kuli z kaszy manny i bananów. Mojemu K. bardzo to smakuje, postanowiłam zatem sprawić mu małą słodką przyjemność i przygotować ją w domu, gdy wróciliśmy z Woodstocka. Wyszła prawie identyczna jak u Krisznowców, co mnie bardzo ucieszyło. Szczerze polecam ten deser, jest naprawdę pyszny, a do tego łatwy w przygotowaniu. Dodatki można dowolnie dobierać.
Źródła przepisu z internetu niestety nie zapisałam.
Składniki (na 6 porcji):
- 1 szkl. kaszy manny
- 1/2 kostki masła
- ziarenka z 2 owoców kardamonu
- 3 szklanki wody
- 2 łyżki cukru
- 2 łyżeczki miodu
- garść rodzynek
- sok z połowy cytryny
- 3 dojrzałe banany
Masło topimy na patelni, wsypujemy kaszę i prażymy (cały czas
mieszając), aż kasza uzyska złoty kolor. Dodajemy szczyptę kardamonu.
W garnku gotujemy wodę z cukrem, miodem, rodzynkami i sokiem z cytryny.
Do wrzątku dodajemy pokrojone banany, chwilę gotujemy, aż owoce częściowo zmiękną.
Następnie partiami dodajemy kaszę cały czas mieszając, by nie zrobiły się grudki.
Gotujemy do jednolitej konsystencji (banany się rozpadną) tak długo, aż masa będzie odchodzić od ścianek.
Gotujemy do jednolitej konsystencji (banany się rozpadną) tak długo, aż masa będzie odchodzić od ścianek.
Smacznego życzą
Uwielbiam, to jest pyszne 😊
OdpowiedzUsuńWygląda smakowicie, szkoda tylko że mój mąż nie lubi bananów ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBanany nie są obowiązkowe. Można dać inne dodatki - orzechy, wiórki kokosowe lub inne owoce:)
UsuńUwielbiam. Zajadam się nią co roku. Muszę spróbować zrobić ją samemu :)
OdpowiedzUsuń