Zwykle pisząc relację z wizyty w teatrze bądź operze myślę sobie
"miałam przyjemność gościć na wspaniałym spektaklu". Niestety moja
ostatnia wizyta w poznańskiej operze nie należała do udanych. Przez cały sezon
nie znalazłam sposobności, by wybrać się do opery. W końcu postanowiłam zobaczyć "Don Giovanni'ego" Wolfganga Amadeusza Mozarta wystawianego
na zakończenie sezonu, a którego premiera odbyła się raptem w marcu br..
Kupując bilety myślałam sobie: "Mozart i jego słynny "Don
Giovanni", bardzo fajny kąsek, wspaniale będzie go zobaczyć". Jakże
się rozczarowałam...
W "Don Giovannim" Wolfganga A. Mozarta po
mistrzowsku splatają się ze sobą elementy lekkiej komedii z fragmentami
pełnymi dramatycznego napięcia. Doskonałe libretto, napisane przez Lorenza da
Ponte, nawiązujące do Molierowskiego "Don Juana", oraz
wspaniała, budująca psychologiczne portrety bohaterów muzyka Mozarta, wciąż
zapewniają temu dziełu niezliczone realizacje przy wypełnionych po brzegi
widowniach teatrów na całym świecie. W poznańskim Teatrze Wielkim
historię Don Giovanniego – rozpustnika, uwodzącego i porzucającego kolejne
kobiety, którego spotyka sprawiedliwa kara – wyreżyserował "jeden z najwybitniejszych
reżyserów dzisiejszej sceny teatralnej, z wielkim uznaniem realizujących
swoje prace w całej Europie – Pippo Delbono", jak został nazwany
przez PR'owców poznańskiej opery. Włoski reżyser teatralny i filmowy, znany poznańskiej
publiczności z przedstawień teatralnych festiwalu teatralnego Malta, nie miał w
swoim dorobku styczności z operą. Co widać, niestety. Może jest świetny w
aranżacji nowoczesnych, awangardowych sztuk teatralnych, ale żeby brać się za
operę tego kalibru, co "Don Giovanni", nie mając w życiorysie żadnej
opery?! Delbono musi mieć wysokie mniemanie o sobie! W operze okazał się
kompletnie nieporadny. Reżyserii praktycznie nie było żadnej. Chyba lepsze
byłoby po prostu wykonanie koncertowe dzieła. Zero scenografii (dosłownie - przestrzeń sceny zabudowana jest trzema ciemnymi ścianami, z których
jedna, w zależności od potrzeby chwili rozsuwa się, sporadycznie pojawia się
kanapa, co chwilę wnoszona i wynoszona przez obsługę techniczną sceny), zero
prawdziwych emocji w grze aktorów (mimo iż bohaterowie opery to postaci o
ciekawych i złożonych charakterach), choć partie wokalne naprawdę
wspaniałe. Niczego to jednak nie wnosiło. Don Giovanni i Leporello
(znakomici wokalnie Stanisław Kuflyuk i Wojciech Śmiłek) byli ubrani przez
cały czas identycznie, a przecież nader istotna dla rozwoju akcji jest
zamiana ich strojów – pana i służącego – w II akcie. I jeśli
warto wybrać się na ten spektakl, to dla znakomitych śpiewaków.
Don Giovanni i Leporello (źródło) |
"Don Giovanni" to arcydzieło. Stąd dziwić
może sam pomysł powierzenia jego realizacji reżyserowi, który nie jest
„człowiekiem opery”. Mści się na nim brak doświadczenia i nieznajomość muzyki.
Włoski gość poznańskiej Opery, wyrosły na teatrze alternatywnym, podjął się
zadania, które przerosło go w każdym calu. Brak warsztatu, który wymagany jest
w zetknięciu z materia opery, a zwłaszcza dziełem tak artystycznie
wyrafinowanym jak „Don Giovanni”, zniweczył jakiekolwiek, z reguły nieudolne,
wysiłki. Dlatego też może warto pamiętać o słowach Herberta „I nie bądźcie na
litość Boską nowocześni. Bądźcie rzetelni”. W tym przypadku zabrakło
rzetelności bez wątpienia.
Jedyne, co otarło moje łzy rozpaczy, to wspaniali
soliści. Przede wszystkim wielki tryumf artystyczny tego wieczora święciła
Iwonna Hossa, która stworzyła niebanalną, autentyczną postać Donny
Anny. Drugim "bohaterem przedstawienia" był baryton Stanisław
Kuflyuk (tytułowy Don Giovanni), czarujący muzykalnością, pełen wokalnej
swobody.
Reasumując: nie kupujcie biletów na sztukę, na którą na
ponad dwa tygodnie przed datą spektaklu granego czwarty raz od premiery, są
miejsca w najlepszych rzędach. Powinno było mnie to zastanowić. Cóż, nie
wszystkie wystawiane sztuki to arcydzieła. Jedno doświadczenie życiowe
więcej.
Opera w dwóch aktach, 3 godz. 20 min.
Libretto Lorenzo da Ponte
Na podstawie sztuki Moliera Don Juan
Oryginalna włoska wersja językowa z polskimi nadpisami
kierownictwo muzyczne: Gabriel Chmura
reżyseria, choreografia, scenografia i reżyseria świateł: Pippo Delbono
kierownictwo chóru: Mariusz Otto
Czasem warto zobaczyć coś gorszego, żeby docenić prawdziwe arcydzieła :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak :)
Usuń