Lekko zapomniany przez nas szczaw. Pewnie prawie każdy jadł tę zupę w dzieciństwie, a teraz o niej zapomniał. Do mnie szczaw "przemówił" na rynku warzywnym i od razu postanowiłam odtworzyć smak dzieciństwa w postaci zupy szczawiowej. Zielonkawej, kwaskowatej, z pływającymi kawałkami liści.... Ostatni raz jadłam tę zupę lata temu na Mazurach przygotowaną przez moją przyszywaną babcię. Na środku stołu postawiła michę parujących ugotowanych i utłuczonych ziemniaków, do każdego talerza ze szczawiową wrzuciła po jaju i tak grupa młodszych i starszych głodomorów zajadała zupę łowiąc ziemniaki z wspólnego talerza:) Zatem i postąpiłam podobnie. Jest szczawiowa, jest jajo, są ziemniaki. Tylko okoliczności i towarzystwo nie to... Wróciłoby się do tamtych czasów:)
Mała uwaga. Wiecie dlaczego szczawiową podaje się zabielaną w towarzystwie jajka? Gdyż szczaw zawiera kwas szczawiowy, który bardzo odwapnia kości. A więc nabiał w tej zupie jest niezbędny!
I druga uwaga. Jeśli tylko znacie miejsce, gdzie we względnie ekologicznych warunkach rośnie dziko szczaw, zrywajcie tylko taki! Szczaw ogrodowy nie umywa się do tego dzikiego!
Składniki (na 3 porcje):
- 2 małe pęczki szczawiu lub 1 porządnie duży, najlepiej oczywiście dziki
- 1,5 litra bulionu
- 3-4 łyżki śmietany
- pieprz
- ewentualnie liść laurowy i 2 ziarenka ziela angielskiego
- ewentualnie mały ząbek czosnku (ale ja nie daję)
- ugotowane ziemniaki
- jajka - 1-2 na osobę
Zagotowujemy bulion. Umyte liście szczawiu pozbawiamy zgrubiałego nerwu, rwiemy na mniejsze kawałki i wrzucamy do bulionu. Gotujemy wraz z liściem laurowym i zielem angielskim przez 10-15 min. Śmietanę hartujemy dwoma chochlami zupy, dokładnie mieszamy i dodajemy do garnka z zupą. Doprawiamy pieprzem (sól wydała mi się zbędna). Mieszamy, zagotowujemy i gotowe! Podajemy z ugotowanymi ziemniakami i jajkiem.
Smacznego!
zupa przepyszna:) hmm czyżby to była moja porcja??;)
OdpowiedzUsuń