Pierwszy (i na razie jedyny) raz zupę z homara jadłam w Reykjaviku (Islandia)
w słynnym, choć bardzo niepozornym, lokalu Saegreifiinn (Sea Baron). To portowy
niewielki lokal na kilkanaście miejsc. Zarówno z zewnątrz jak i wewnątrz nie
zwraca na siebie uwagi. Nie ma menu, z witryny chłodniczej wybiera się, co ma
się ochotę zjeść. Mimo to lokal jest stale pełen, latem czeka się w długiej
kolejce. Miejsce stało się słynne na cały świat za sprawą podawanej tu lobster
soup, czyli zupy z homara, która okazała się RE-WE-LA-CYJ-NA!!! Oniemiałam
z zachwytu! Nawet New York Times już w 2006 r. pisał: "The concoction,
called humarsupa, is straightforward, traditional, glaringly honest, delicious
and the first thing you should eat when you arrive in town." (źródło).
Również nasz rodzimy Makłowicz zachwycał się tą zupą w swoim programie. Od tego
czasu marzyłam, by odtworzyć tę zupę w swojej kuchni. Nawet napisałam maila do
owej restauracji z kilkoma pytaniami w związku z jej przygotowaniem.
Szczegółowy przepis trzymany jest oczywiście w tajemnicy. Z otrzymanych od
restauracji wskazówek, z przepisów przejrzanych w internecie na tego
typu zupę oraz z pomocą własnej intuicji stworzyłam coś
absolutnie RE-WE-LA-CYJ-NE-GO:):):) Wydaje mi się, iż moja wersja humarsupy bardzo
przypomina tę jedzoną u Sea Barona, choć muszę jeszcze popracować nad
gotowaniem mięsa homara, by było tak delikatne jak w restauracji. Jako że mięso homara jest drogie, użyłam dodatkowo langustynek. Jestem bardzo
zadowolona:) Pyszna, słodkawa, wyraźnie "morska" i to delikatne mięso
homara i langustynek. Palce lizać!!
Posiłkowałam się informacjami z tej
strony (przy okazji poznacie nieco historii słynnego lokalu) oraz
wskazówkami z ww. maila.
Składniki (na spory garnek):
- 1 surowy homar (użyłam mrożonego)
- 1 kg langustynek
- kawałek łososia ze skórą wielkości dłoni, a właściwie sama skóra
- 1 spora cebula
- 2 marchewki
- kawałek bulwy selera lub 2 łodygi selera naciowego
- pół szklanki wytrawnego białego wina
- 2-3 liście laurowe
- kilka ziarenek ziela angielskiego
- 2 l bulionu warzywnego/rybnego
- sól, pieprz
- 500 ml mleczka kokosowego dobrzej jakości
- 200 ml śmietanki kremówki
- olej do smażenia
Homara rozmrażamy, oddzielamy ogon od korpusu, wyciągamy z niego mięso, które odkładamy do użycia na później. Z korpusu usuwamy wnętrzności, a pancerz wraz z pozostałym w korpusie mięsem oraz pancerzem ogona przekładamy do dużego garnka.
Identycznie postępujemy z langustynkami - mięso odkładamy, a pancerze do garnka. Tu znajdziecie instrukcję postępowania z langistynkami. Homara obrabiamy tak samo, ale na większą skalę i używając noża.
Do garnka z pancerzami dodajemy samą skórę z łososia. Mięso można użyć do czegoś innego lub zamrozić na później.
Do garnka z pancerzami dodajemy samą skórę z łososia. Mięso można użyć do czegoś innego lub zamrozić na później.
Na patelni przesmażamy drobno posiekaną cebulę i marchewki przekrojone na pół. Jeśli używacie selera naciowego, to również jego przesmażamy.
Do przesmażonych warzyw dolewamy wino i czekamy, aż się zredukuje do połowy.
Warzywa z winem przekładamy do garnka z pancerzami.
Dokładamy kawałek bulwy selera (jeśli takowy używamy) oraz ziele angielskie i liście laurowe.
Całość zalewamy bulionem warzywnym lub rybnym, doprawiamy solą i pieprzem.
Gotujemy na średnim ogniu przez 2 godziny.
Zupę przecedzamy wcześniej wyciągając marchewki.
Do wywaru dolewamy zahartowane mleczko kokosowe ze śmietanką kremówką.
W razie potrzeby doprawiamy do smaku.
Dodajemy marchewkę pokrojona w ćwierćplasterki.
Dotujemy, ale nie doprowadzamy do wrzenia.
Gdy zupa prawie się gotuje, dodajemy mięso homara i langustynek. Wyłączamy gaz i czekamy kilka chwil, by mięso doszło, nie musi się gotować.
Podajemy od razu z bagietką.
Smacznego życzą
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz