Jestem wielką wielbicielką wszelakich pasztetów. Oczywiście najlepszy jest ten mojej mamy, ale ten, który dziś przedstawiam, wcale nie jest gorszy;) A na pewno jest nietypowy, gdyż z selera. W smaku nawet przypomina te mięsne, nie czuć w ogóle selera. Jest naprawdę pyszny, co potwierdzał nawet Mój K. dorabiając sobie kolejną kanapkę z "tym przepysznym pasztetem", jak mawiał (facet, a jaki roślinożerny);) Nie wiem, który lepszy - ten, czy z cukinii.
Inspiracją był przepis z bloga Tasty Blog z moimi zmianami.
Składniki (na keksówkę 24x9x5 cm):
- duża garść suszonych grzybów
- 1 szklanka wywaru grzybowego
- 1 kg selera
- 2 cebule
- 2 łyżki sosu sojowego
- 180 g masła
- 3 duże ząbki czosnku
- 4 jajka
- 1 szklanka bułki tartej
- 1 łyżeczka gałki muszkatołowej
- tymianek, rozmaryn (u mnie świeże)
- pieprz (dosyć dużo), sól
Na kulka godzin przed robieniem pasztetu namaczamy suszone grzyby w szklance wody.
Selera
obieramy i wraz z cebulą ścieramy na tarce lub w malakserze na grubych oczkach
warzywnych.
Następnie warzywa przekładamy do garnka, dodajemy wywar
grzybowy (wodę w której moczyły się grzyby), sos sojowy oraz masło.
Ciągle mieszając (na małym
ogniu) doprowadzamy do rozpuszczenia masła i od tego momentu gotujemy
około 1 godziny początkowo pod przykrywką. Gotujemy do momentu, aż seler będzie rozgotowany, wręcz papkowaty. Podczas gotowania trzeba uważać,
bo masa z selera przywiera do dna garnka, dlatego bardzo ważne jest,
żeby dosyć często mieszać i gotować na małym ogniu.
Kiedy
seler ma już odpowiednią konsystencję, zestawiamy z ognia i zostawiamy
do całkowitego ostudzenia.
Następnie dodajemy pokrojone na mniejsze kawałki grzyby, przeciśnięty przez praskę
czosnek, jajka, bułkę tartą, gałkę muszkatołową, zioła, pieprz i sól
do smaku.
Wszystko dokładnie mieszamy. Ja dodałam jeszcze ok. 4 łyżek oliwy z zalewy z suszonych pomidorów. Zarówno dla smaku, jak i dla konsystencji masy, która wydawała mi się zbyt zbita.
Masę przekładamy do formy keksowej wysmarowanej masłem i
oprószonej bułką tartą.
Wierzch wyrównujemy, smarujemy tłuszczem (u mnie zalewa z suszonych pomidorów) i cienko posypujemy bułką tartą.
Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni
przez 1 godzinę (bez termoobiegu, grzałka górna i dolna).
Smacznego życzą
Pychota! Wszelkie pasztety wegańskie są najlepsze :D
OdpowiedzUsuń