sobota, 15 sierpnia 2015

Pałac w Rogalinie

              W poprzedni weekend, chyba najgorętszy w roku, wybraliśmy się z Moim K. za miasto, do pobliskiego Rogalina, odsapnąć wśród chłodu zieleni Rogalińskiego Parku Krajobrazowego, wchłonąć nieco energii wiekowych dębów i zwiedzić odrestaurowane wnętrza pałacu Raczyńskich. 


             Pałac w Rogalinie zachwyca mnie zarówno swym wyglądem jak i ulokowaniem - wśród lasu i łąk na Wartą. Dziś widok rzeki przesłaniają drzewa, ale za czasów świetności pałacu była ona widoczna z parku na tyłach budynku. To musiał być piękny widok, jak wnioskuję po prześwitach między drzewami;)
             Rezydencję w Rogalinie wzniósł w II połowie XVIII w. Kazimierz Raczyński. Składa się ona z głównego budynku i połączonych z nim ćwierćkolistymi skrzydłami galeriowymi dwóch oficyn bocznych. Wzdłuż poprzedzających go dziedzińców usytuowano drewutnię, stajnię, powozownię i dworskie czworaki. Za pałacem rozciąga się ogród francuski z zamykającym go od zachodu kopcem widokowym.
Niemal w niezmienionym kształcie pałac dotrwał do dziś. W rękach Raczyńskich pozostawał on do roku 1939 r. Nie ucierpiał na szczęście podczas II wojny światowej (nie licząc rozgrabionego wyposażenia wnętrz). Po wojnie zespół pałacowo-parkowy był przez wiele lat zaniedbany. Doraźne remonty przeprowadzono w latach 1975-2000, ale wciąż tylko kilka pokoi jednej z oficyn było dostępnych dla zwiedzających. Pamiętam jak jeszcze kilka lat temu zaglądając przez zakurzone okna dostrzec można było dziury w suficie, tynk sypiący się ze ścian i drewniane podłogi tak zniszczone, że widać było klepisko. Z zewnątrz natomiast budynek był zadbany, piękny jak dziś. Tylko żal ściskał serce, że wnętrza takie zaniedbane.





             Na szczęście w 2013 roku znalazły się pieniądze na odnowienie pałacowych wnętrz, a przynajmniej ich części w głównym budynku (środkowa część). Od czerwca tego roku można je zwiedzać. Ciekawie, i nieco dziwnie, ogląda się takie nowiutkie i czyściutkie wnętrza pałacu, bez wiekowego kurzu i pajęczyn, jak to jest w innych kilkusetletnich pałacach;) Szkoda, że większość wyposażenia to repliki stworzone na podstawie zachowanych elementów i fotografii. Niestety nie odzyskano rozgrabionego w czasie wojny mienia. Ale i tak ukłony dla konserwatorów pracujących przy renowacji pałacu. Największe wrażenie robi biblioteka. Poniżej zdjęcie archiwalne i moje.


Zachowana fotografia oryginalnego wyposażenia biblioteki (źródło)






Piękny piec z kariatydami

           Na koniec części pałacowej nie mogę przemilczeć organizacji zwiedzania rezydencji. Owszem, jest nowocześnie - każdy otrzymuje audioguide, głos w słuchawkach opowiada o każdym pomieszczeniu, urządzonko wykrywa czujniki w salach, dzięki czemu wie, co to za pomieszczenie i jaką treść mamy usłyszeć. Fajnie, tylko... po pierwsze: dlaczego chodzi się w grupach po kilkanaście osób, a bilety są sprzedawane na konkretną godzinę? Czy nie logiczniej by było, gdyby każdy chodził sam, skoro każdy ma audioguide'a i nie potrzeba przewodnika? Tym bardziej, że pokoje są małe, do wielu pomieszczeń cała grupa nie wejdzie, czasem trzeba poczekać na resztę. I po drugie: skoro w salach są czujniki wykrywające, gdzie się znajdujemy, skoro ze słuchawek na uszach płynie informacja dostosowana do naszej aktualnej lokalizacji (zmieniająca się po przejściu do innego pomieszczenia), to po co na przodzie grupy czatuje pani-pracownica muzeum, nie wiem nawet, jak ją nazwać, przecież przewodnikiem nie jest?! Choć w pewnym sensie jest przewodnikiem - stada zwiedzających i niczym Cerber pilnuje, by nikt nie wysunął się zbytnio przed szereg i nie poszedł naprzód. Trzeba zatem czekać cierpliwie, aż nagranie się skończy, by można było iść dalej. A szkoda, przecież nie wszystkich wszystko musi interesować. Opisy obrazów nie każdego pasjonują. Choć trzeba przyznać, iż nagrania są dość zwięzłe, konkretne, nie dłużą się (przynajmniej mi). Zwiedzanie trwa ok. 45 min.


Kaplica Raczyńskich z rodzinnym mauzoleum nieopodal pałacu
Podziemia kaplicy - mauzoleum z grobami Raczyńskich z XIX i XX wieku
             Po zwiedzeniu pałacu przeszliśmy się po ogrodzie na tyłach oraz po parku krajobrazowym. To jedno z największych w Europie skupisk wielowiekowych dębów szypułkowych rosnących w dolinie Warty. Doliczono się ich 1435, z czego 860 to pomniki przyrody. Obwody wielu tych pomnikowych drzew sięgają nawet 10 m. Ale najsłynniejsze są cztery: trzy rosnące w przypałacowym parku "Lech", "Czech" i "Rus" o obwodach 930, 810 i 670 cm, które liczą sobie ok.700 lat, oraz "Edward" o obwodzie 650 cm rosnący na zboczu doliny Warty. Niestety, Czech obumarł. Pozostał pozbawiony konarów pień. Natomiast od Lecha odłamała się jesienią zeszłego roku potężna część pnia z konarami. Zostawiono ją leżącą na ziemi tuż obok reszty żywego drzewa, na pamiątkę.
            Przyjedźcie do Rogalina 26 km na południe od Poznania, żeby obejrzeć pałac  i park, ale śpieszcie się  bo rogalińskie dęby przemijają i kto wie jak długo jeszcze będzie je można podziwiać. 

Rus
Czech
Lech
Polecają



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz