Sobotni wieczór. Przeglądam barek w poszukiwaniu natchnienia "czego by się napić". Mój wzrok pada na niebieskie Curacao, w myśli dodaję rum, przypominam sobie o chłodzącym się mini-szampanie (taki 250 ml) i już wiem! Zgarniam jeszcze triple sec, cytrynę, tonik na szczęście też jest, więc można zacząć mieszać:) Wyszło zaskakująco smakowicie. Drink jest lekko musujący, orzeźwiający, słodko-kwaśny, z cytrusową nutą (pomarańczowe likiery Curacao i Cointreau). I fajnie wygląda taki niebieściutki;)
Zastanawiałam się nad nazwą. Od K. usłyszałam: "No jak to jak? Sama go stworzyłaś, to niech będzie Ro-jack drink" (Ro-jack [wym. rołdżek] nawiązuje do mojego nazwiska, tylko nieco zangielszczone;) ). Stało się! Mam własnego drinka. To się nazywa skromność;)
Składniki:
- 15 ml rumu
- 10 ml Cointreau (lub innego triple sec)
- 40 ml soku z cytryny
- 50 ml szampana (wina musującego)
- 60 ml toniku
- 15 ml likieru (nie syropu) Blue Curacao
Rum, Cointreau, sok z cytryny umieszczamy w szejkerze z lodem. Mieszamy, przelewamy do wysokiego kieliszka/szklanki z lodem. Dolewamy tonik, szampana, a na końcu delikatnie po grzbiecie odwróconej łyżki likier Blue Curacao. Dekorujemy plasterkiem z cytryny.
Cheers!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz