wtorek, 22 kwietnia 2014

"Anna Karenina" Lew Tołstoj

                    Są powieści, które się nie starzeją. Napisane w przeszłości, stają się z czasem dokumentem swojej epoki, nabierając dla późniejszych pokoleń kostiumowego charakteru, jednak nie przeszkadza to w odbiorze wpisanych w nie zagadnień, problemów, namiętności, które przecież się nie dezaktualizują. Jedną z takich powieści jest "Anna Karenina" Tołstoja. Czytana nieprzerwanie od ponad stu lat historia broni się i będzie broniła jeszcze długo sama. Lecz w jej popularyzacji z pewnością pomagają liczne ekranizacje. Pierwsza z nich powstała już w 1914 roku. Najnowsza brytyjska z 2012 roku z Keirą Knightley i Judem Lawem (w Polsce wyświetlana w 2013r.) skłoniła mnie do sięgnięcia po tę powieść. Film mnie zauroczył. Książka okazała się jeszcze bardziej niezwykła i wciągająca!


Lew Tołstoj to rosyjski powieściopisarz, krytyk literacki, myśliciel i dramaturg żyjący na przełomie XIX i XX wieku. Tołstoj uznawany jest za jednego z najwybitniejszych przedstawicieli realizmu w europejskiej literaturze. Powieść "Anna Karenina" powstawała w latach 1873-1877. To chyba oprócz "Wojny i pokoju" jego najsławniejsze dzieło.


Historia opisana przez Tołstoja trudna jest do streszczenia w kilku zdaniach. W drugiej połowie XIX wieku pisano długie powieści o zawiłej, wielowątkowej fabule. Nie było w nich tendencji obecnej we współczesnej literaturze, która minimalizując sploty wątków, dąży do maksymalizacji akcji, przez co fabułę można sprowadzić do kilku wydarzeń. W przypadku "Anny Kareniny" mamy zawiłą historię ogniskującą się na postaci tytułowej bohaterki. Anna, będąca mężatką, zakochuje się ze wzajemnością we Wrońskim. To tylko początek skomplikowanej sytuacji, w którą wplecione zostają losy trzech rodzin: Obłońskich, Lewinów i Kareninów. "Anna Karenina" to opis tragedii kobiety, która po prostu chce być szczęśliwa. To dramat kobiety, która miota się i gubi, kocha i nie kocha, ucieka i wraca, toczy codzienną walkę z samą sobą. Główna bohaterka wiedzie życie żony statecznego, o 20 lat starszego, urzędnika wysokiego szczebla w Sankt Petersburgu. Jest młoda, pełna życia  i spragniona uczucia. Uczucia, którego nigdy nie doświadczyła od męża - gorącego, namiętnego, bezkresnego. Młody oficer Wroński, którego poznaje w czasie wizyty u siostry w Moskwie, obdarza ją właśnie takim uczuciem. Anna broni się, ale w końcu kapituluje. Nie jest w stanie zachować pozorów szczęśliwego małżeństwa. Historia jest o tyle dramatyczna, że w tamtych czasach rozwód oznaczałby, zarówno dla Anny jak i jej męża, społeczny ostracyzm, zaprzepaszczenie jego kariery i upadek życia towarzyskiego. Ale to dopiero początek - związek z Wrońskim okazuje się również wymagający poświęceń...

Taniec Anny i Wrońskiego - ta scena przesiąknięta niemą namiętnością przyprawiła mnie o szybsze bicie serca!
"Wolność? Po co ta wolność? Szczęście polega właśnie na tym, by kochać i pragnąć, by podążać myślą za jej życzeniami, jej myślami, czyli – nie posiadać żadnej swobody. To właśnie jest szczęście!"

Wydawca opisuje tę powieść jako „historię miłosną wszech czasów”. Owszem, tytułowa postać i jej losy związane są z płomiennie namiętną miłością. Rzeczywiście, wszystkie inne wątki wiążą się w różny sposób z romansem Anny. Jednak w istocie jest to powieść nie tyle o miłości, ile o społeczeństwie rosyjskim XIX wieku. Tołstoj, nie szczędząc trudu i swojego talentu oraz co chwila sięgając do własnych doświadczeń życiowych, odmalował ogromny, przepiękny i wielobarwny fresk z życia Rosjan różnych stanów społecznych i zawodów: od chłopów, przez upadłą szlachtę, byłe prostytutki, przez ziemian, urzędników, wojskowych, po arystokrację, również tę, która w swojej próżniaczej dumie spędzała większość czasu poza granicami kraju. Wraz z wszechwiedzącym narratorem odwiedzimy polne drogi, chłopskie chaty, dworki i pałace, ale również rozmaite instytucje państwowe, gospody, teatry, tory wyścigowe, szpitale czy uzdrowiska. Uczestniczymy w rozmaitych rozrywkach arystokracji, wśród których znajdują się rozmowy polityczne i filozoficzne, np. na temat Boga czy metod rusyfikacji Polski, prowadzone przy obiedzie i deserze. 

„Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób.” 

Oprócz Anny i jej miłosnych oraz życiowych rozterek, poznajemy także inne pary, inne rodziny - jak Daria i Stiepan czy Kitty i Lewin. Ich losy potwierdzają główną myśl Tołstoja, która rozpoczyna książkę, a która jest już chyba dobrze znanym i często cytowanym mottem autora. Wiele prawdy tkwi w tym, że „wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób.” Czytając "Annę Kareninę" nie sposób tego nieszczęścia nie zauważyć. Po chwilowych przebłyskach szczęścia wszystko zaczyna się znowu psuć, złe myśli rodzące się w głowach bohaterów zaczynają przejmować nad nimi kontrolę, co zwiastować może tylko pasmo niepotrzebnych, dręczących wątpliwości, podejrzeń i fałszywych wniosków. Ludzki umysł zdaje się być największą niszczącą bronią. 

"Annę Kareninę" można odczytywać na wiele różnych sposobów, według wielu interpretacji i analiz. Podobno, im ich więcej, tym większą wartość zawiera książka. Niezaprzeczalnie sama Anna Karenina jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych kobiet występujących w literaturze światowej. Autor poprzez jej historię, ukazał ponadczasowość ostracyzmu społecznego oraz uniwersalną wymowę pewnych zagadnień społecznych. Szeroka gama kontrastów obyczajowych, plastyczne opisy i zagadnienia natury filozoficznej z pewnością dowodzą, że książka nie jest sztampą, czyli zwykłym, pustym romansem. Powieść ta bowiem jest bardzo niejednoznaczna i dzięki temu od tak wielu, wielu lat budzi wielkie zainteresowanie. Jeśli więc szukacie jedynie epickiej historii o miłości to nie jest to książka dla was, gdyż "Anna Karenina" ma wiele warstw, a jedynie jedną z nich jest wątek miłości Anny i Wrońskiego. Klasyka w pełnym tego słowa znaczeniu.
Przerażenie Anny na widok upadku Wrońskiego z konia. Nieme zgorszenie innych i tylko dudniące w uszach bicie serca Anny...
Nikogo nie powinien dziwić fakt, że tak ponadczasowe dzieło doczekało się wielu ekranizacji. Postać Anny grały takie gwiazdy jak Greta Garbo, Vivien Leigh czy Sophie Marceau, a ostatnio Keira Knightley. Nad wartością ostatniej ekranizacji nie będę się rozpisywać. Film ma tylu zwolenników, co przeciwników. Osobiście jestem zachwycona pomysłem włożenia fabuły powieści w ramy teatru, jakby wszystkie sceny życia bohaterów rozgrywały się w teatrze. Przecież całe życie to gra, teatr, w którym każdy z nas jest głównym bohaterem sztuki pt. "Moje życie"! A już życie arystokracji XIXw. to istny teatr masek. Na uznanie zasługują kostiumolodzy i scenografowie, którzy za swoją pracę słusznie zostali nagrodzeni Oscarem, bo dzięki ich wysiłkom XIX-wieczna carska Rosja wydaje się być na wyciągnięcie ręki. Niezapomniane są sceny balowe (taniec Anny i Wrońskiego) oraz na wyścigach, gdy Wroński spada z konia - niezwykle wykoncypowana scena koni przebiegających po scenie teatru (oczywiście metaforycznego)!!


Jeżeli ktoś chce odciąć się od teraźniejszości, zanurzyć w zupełnie innym świecie, dać się ponieść słowom, i całkowicie odpłynąć na kartach dobrej powieści, powinien sięgnąć po "Annę Kareninę". Na książkę tego pokroju musi jednak przyjść odpowiedni czas i miejsce, to bardzo ważne, gdyż w przeciwnym razie powieść może zostać odebrana jako "ciężka", a w rezultacie niesprawiedliwie odrzucona i niedoceniona. Do mnie trafiła w najlepszym czasie, chociaż chyba trafniej będzie jak powiem, że to czas mnie odnalazł, ten właściwy, który sprawił, że Anna Karenina pochłonęła mnie całkowicie. 

1 komentarz:

  1. Muszę w końcu sięgnąć po tę książkę - uwielbiam takie historie :)

    OdpowiedzUsuń